Szkaplerz Zielony

Szkaplerz Niepokalanego Serca Maryi

Szkaplerz Niepokalanego Serca Maryi bywa też nazywany Zielonym Szkaplerzem, gdyż na kawałku zielonego sukna zawieszonego na tasiemce tego samego koloru umieszczono dwa obrazki: z jednej strony postać Niepokalanej wskazującej swoje serce, a z drugiej serce przebite mieczem, otoczone napisem: Niepokalane Serce Maryi, módl się za nami teraz i w godzinę śmierci naszej.

Ks. Jan Aladel CM

Początek szkaplerza, którego owocem są liczne nawrócenia i niezwykłe uzdrowienia, wiąże się z wydarzeniami prawdziwie nadprzyrodzonymi.  Potwierdzają to wiadomości zaczerpnięte z notatek Siostry Miłosierdzia (szarytki) Justyny Bisqueyburu zaszczyconej objawieniami Maryi Niepokalanej, a także wiadomości pochodzące od jej przełożonej s. Buchepot i od jej kierownika duchowego ks. Jana Marii Aladela. Był on także kierownikiem duchowym s. Katarzyny Laboure.

 

 

Słowa Matki Bożej: „Szkaplerz ten nie jest podobny do innych znanych w Kościele świętym, które są jakby odzieniem danego bractwa.  Jest po prostu pobożnym obrazkiem przytwierdzonym do kawałka zielonego sukna i zawieszonym na tasiemce tego koloru.  Do jego poświęcenia nie potrzeba szczególnej formuły i nie nakłada go kapłan.  Wystarczy, by był poświęcony przez kapłana i noszony przez osobę, o której nawrócenie lub uleczenie chodzi.  Można go nawet bez wiedzy danej osoby włożyć do łóżka lub wszyć do ubrania, w którym chodzi, lub włożyć do pokoju, w którym mieszka.  Co do modlitw wymagane jest jedynie odmawianie tej, która wypisana jest na szkaplerzu: “Serce Niepokalane Maryi, módl się za nami teraz i w godzinę śmierci naszej.”  O ile osoba, o której nawrócenie lub uzdrowienie chodzi nie wie o tym, że szkaplerz jej dano, modlitwę odmawia ta osoba, która zajmuje się tą sprawą.  Szkaplerz ten może być używane we Francji i wszędzie.  Obiecane szczególne łaski zależą od siły ufności i wiary dających lub noszących szkaplerz.  Oznaczają to promienie spływające z Niepokalanego Serca.” 

 

Życie siostry Justyny Bisqueyburu

Mauleon dzisiaj

Siostra Justyna urodziła się 11 listopada 1817 r. w pirenejskiej wiosce Mauleon w kupieckiej rodzinie Klemensa Bisqueyburu i Urszuli Albiny z domu Anglade.  Nie ma dokładniejszych wiadomości o tej rodzinie.  O Justynie wiadomo tylko, że w dzieciństwie powierzono ją opiece siostrze i bratu matki; przebywała u nich do dwudziestego drugiego roku życia, kiedy wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia (Szarytek).  Wiadomo ponadto, że opiekunowie przekazali jej spadek, który wykorzystała na pomoc dla ubogich, wśród których pracowała.

Pierwszy okres pobytu w Zgromadzeniu, czyli postulat, spędziła w szpitalu w Pau pod kierunkiem siostry Vallier.  Po jego zakończeniu skierowano ją do domu macierzystego w Paryżu.  Szczególny znak Bożej Opatrzności można dostrzec w tym, iż w podróży towarzyszył jej ks. Aladel.  Za miarę znaku można również uznać dzień 27 listopada (rocznica objawienia Cudownego Medalika), kiedy to w 1839 r. s. Justyna rozpoczęła seminarium (nowicjat).

Z tego czasu pochodzi jej krótka charakterystyka spisana przez s. Buchepot, dyrektorkę seminarium: Siostra Justyna Bisqueyburu, słusznego wzrostu, ma łagodny charakter i zdrowy sąd.  Umie czytać, pisać i rachować, zna gramatykę.  jest zdolna, zręczna, odważna, pobożna i cnotliwa.  Nadaje się do pracy w szkole.  Te zalety sprawiły, że po zakończeniu seminarium i otrzymaniu stroju siostry miłosierdzia w 1840 r. została skierowana do pracy w Domu Miłosierdzia przy parafii Matki Bożej Versailles.  Tam złożyła pierwsze śluby.  W 1855 r., wraz z innymi siostrami, udała się do Konstantynopola dla opiekowania się rannymi żołnierzami w czasie wojny krymskiej.  Jej pełna poświęcenia praca sprawiła, że po zakończeniu wojny w 1856 r. skierowano ją do pracy w szpitalu wojskowym Val-de-Grace w Paryżu.  W 1858 r. została przełożoną domu Zgromadzenia przy szpitalu wojskowym w Rennes, ale po kilku miesiącach skierowano ją do bardzo trudnej pracy w szpitalu wojskowym w Dey w Północnej Afryce.

Carcassonne

W 1867 r. została, jak się później okazało, bezpodstawnie oskarżona o jakieś nadużycia.  Przełożeni uwierzywszy temu odwołali ją do Paryża.  Dopiero tutaj wszystko się wyjaśniło i potwierdziła się jej niewinność.  Została wtedy posłana do Włoch.  Przez kilka dni przebywała na polu bitwy w Mentona, gdzie opatrywała rannych żołnierzy gwardii papieskiej, a następnie udała się do Rzymu dla zorganizowania ambulatorium.  Spotykała tu Piusa IX, któremu czasem towarzyszyła w przechadzkach po ogrodach watykańskich.  Po roku opuściła Rzym, by objąć zarząd szpitala w Carcassonne.  Pozostała tu aż do śmierci 23 września 1903 r..  Z tego okresu zachowały się opinie sióstr na jej temat.

Siostra Naude, która spędziła z s. Justyną siedem lat, pisała: Siostra Bisqueyburu, bystrego umysłu, żywa i pełna gorliwości, zajmowała się wszystkim w domu i zdawała sobie sprawę ze wszystkiego, co się w nim działo.  Często odwiedzała chorych po salach.  Do każdego kierowała jakieś słowo pociechy.  Od początku starała się o gruntowne odnowienie zniszczonego szpitala.  Łatwo przezwyciężyła trudności, jakie ją spotykały ze strony administracji.  Szybko zdobyła zaufanie lekarzy, którzy cenili jej poświęcenie i dokładność w spełnianiu zaleceń.

Siostra Moy, która towarzyszyła jej przez wszystkie lata pracy w Carcassonne, wspominała: Biednych chorych czule kochała i otaczała macierzyńskim sercem.  Jako najmilsze traktowała chwile, które mogła spędzać przy ich łóżkach.  Wysłuchiwała ich narzekań i czyniła wszystko, co mogła, by sprawić im przyjemność.  Godne podziwu było jej opanowanie siebie, mimo że z natury była żywa i pełna gorliwości.  Była bardzo ceniona przez administrację.  Liczne osoby świeckie zwracały się do niej z takim zaufaniem, jakby do jakiejś wyroczni i zawsze znajdowały pociechę i światło dla siebie.

Siostra Corboz, asystentka s. Justyny w specjalnym liście z 10 czerwca 1907 r. pisała: Chciałabym z prostotą zdać sprawę z tego, co zauważyłam w siostrze Bisqueyburu.  Niełatwo jest określić jej osobę.  Jeżeli niektórzy sądzili ją surowiej, to dlatego, że zbyt powierzchownie ja poznali i źle rozumieli.  Twarda dla siebie zdawała się czasem i za twardą dla drugich.  Dość surowo zwalczała brak dostatecznej gorliwości u swych towarzyszek.  A oko miała przenikliwe i łatwo dostrzegała najmniejsza wadę, a nawet drobne uchybienia.  Surowość ta łatwo topniała, gdy spostrzegła dobrą wolę w stosowaniu się do jej uwag.  Kiedyś mówiła mi:  >>Byłam może zbyt surową dla mych towarzyszek, ale zawsze bardzo je kochałam <<  Wiele razy w swym życiu dawała dowody tej miłości.

Wspomniana już s. Naude pisała o ostatnich dniach życia s. Justyny: Kiedy choroba się nasilała chciałyśmy jej powiedzieć o przyjęciu ostatnich sakramentów, jednak mimo jej świątobliwego usposobienia, nie ośmielałyśmy się tego zrobić.  Rade byśmy były, żeby sama poprosiła o zaopatrzenie, lecz zapewne nie sądziła, że jest w niebezpieczeństwie życia.  Wtedy tak uczyniłam: wsunęłam pod jej poduszkę Zielony Szkaplerz mówiąc sobie: Jeżeli to jej Najświętsza Panna objawiła ten szkaplerz, nie pozwoli, aby ta uprzywilejowana jej córka zeszła z tego świata nie otrzymawszy pomocy naszej świętej religii.  Zaraz potem poprosiła o księdza i z oznakami największej pobożności przyjęła święte sakramenty.  Było to na dwa tygodnie przed jej śmiercią.  W ciągu ostatnich dni, tak dla niej ciężkich, budowała nas wszystkich swoją cierpliwością, słodyczą i dobrocią względem wszystkich.

We wspomnieniu pośmiertnym o s. Justynie przełożona generalna napisała w okólniku Zgromadzenia: Siostra Bisqueyburu, przełożona głównego szpitala w Carcassonne, pod powierzchownością surową ukrywała wielką dobroć i poświęcenie, które wszystkie jej towarzyszki uznają.  Przykładnie zachowywała reguły i odznaczała się duchem wiary.  Miała szczególne nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny, które się okazywało w jej słowach i w wielkiej pobożności, z jaką odmawiała różaniec…  Od początku swego powołania ta zacna córka Świętego Wincentego była przedmiotem łask nadzwyczajnych.

 

Objawienie szkaplerza Niepokalanego Serca Maryi

W listopadzie 1839 r. Justyna Bisqueyburu przybyła do domu macierzystego Sióstr Miłosierdzia dla odbycia seminarium (nowicjatu).  W styczniu 1840 r. wraz z całą wspólnotą odprawiała rekolekcje.  Ćwiczenia rekolekcyjne odbywały się w tzw. izbie Zgromadzenia.  Podczas modlitwy 18 stycznia objawiła się seminarzystce Najświętsza Maryja Panna.  Według jej relacji miała na sobie długą białą suknię okrywającą Jej obnażone stopy, płaszcz jasnoniebieski bez welonu, włosy spadały na ramiona.  W dłoniach trzymała swe cerce, z którego górą wychodziły jasne płomienie,  W całym ułożeniu łączyła majestat z blaskiem niebiańskiej piękności.  Ten widok przejął seminarzystkę podziwem i bojaźnią.  Podobne widzenie powtórzyło się przed zakończeniem rekolekcji oraz cztery czy pięć razy w następnych miesiącach w główne święta Najświętszej Panienki.  Ta niezwykła łaska miała na celu pogłębienie nabożeństwa do Niepokalanej.  Później okazało się, że Bóg miał jeszcze inne zamiary.  Chciał powierzyć s. Justynie szczególną misję odnoszącą się do zbawienia wielu dusz.

Kościół parafialny w Blagny

Po zakończeniu seminarium i przyjęciu stroju Zgromadzenia s. Justyna została posłana do wspólnoty w Blagny dla nauczania dzieci w tamtejszej szkole.  Wkrótce po przybyciu tam, w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny 8 września 1840 r., miała kolejne widzenie.  Podczas rozmyślania objawiła się jej Niepokalana.  W prawej dłoni trzymała swoje serce, z którego górą wychodziły jasne płomienie, a w lewej rodzaj szkaplerza: kawałek zielonego sukna z tasiemką tego samego koloru.  Na jednej stronie materiału był wizerunek Najświętszej Dziewicy, a na drugiej przebite mieczem serce z promieniami jaśniejszymi od słońca i przeźroczystymi jak kryształ otoczone napisem: SERCE NIEPOKALANE MARYI, MÓDL SIĘ ZA NAMI TERAZ I W GODZINĘ ŚMIERCI NASZEJ. Jednocześnie siostra słyszała wewnętrzny głos wyjaśniający znaczenie widzenia.  Zrozumiała, że należy jak najspieszniej sporządzić szkaplerz według przedstawionego wzoru.  Za pośrednictwem Sióstr Miłosierdzia będzie od wyjednywał nawrócenie ludziom nie mającym wiary i zapewniał im szczęśliwą śmierć.

Zielony Szkaplerz

Podobne widzenie powtarzało się 15 sierpnia i 13 września 1841 r.  Siostra Justyna o tym swojej siostrze dyrektorce, a za jej radą również ks. Janowi Aladel, który wcześniej był powiernikiem s. Katarzyny Laboure, której Niepokalana objawiła Cudowny Medalik.  Potraktował on poważnie relację siostry, ale zachował ostrożność i nie zajął się wykonaniem i rozpowszechnieniem szkaplerza.  Po kolejnym widzeniu 3 maja 1842 r. s. Justyna pisała do dyrektorki: Zdawało mi się, że słyszę głos, który mi mówił, że Najświętsza Panna jest niezadowolona, że tak się opóźnia wykonanie szkaplerza.  Najświętsza Panna była taka piękna.  Obiecałam Jej, że zawiadomię Siostrę i ks. Aladel, abyście oboje dobrze zauważyli, czy to jest Jej święta wola.  Proszę Was usilnie o zajęcie się spełnieniem życzeń Matki Bożej jak najprędzej będzie to możliwe.  Spodziewam się wkrótce przybyć do Paryża, a wtedy opowiem szczegółowo, co widziałam i słyszałam.

Przy spełnianiu życzenia Najświętszej Panny pojawiła się pewna trudność.  Wiadomo bowiem, że dla uzyskania szczególnych łask przywiązanych do każdego szkaplerza, wymagane są pewne warunki: przyjęcie szkaplerza z rąk kapłana, który ma władzę poświęcania go i przyjmowania osób do bractwa, nieustanne noszenie szkaplerza oraz spełnienie warunków przepisanych do uzyskania określonych odpustów i przywilejów.

W związku z tym polecono s. Justynie, by zapytała o to Najświętszą Pannę.  Spełniła to polecenie i podczas kolejnego objawienia otrzymała odpowiedź: Szkaplerz ten nie jest podobny do innych znanych w Kościele świętym, które są jakby odzieniem danego bractwa.  Jest po prostu pobożnym obrazkiem przytwierdzonym do kawałka zielonego sukna i zawieszonym na tasiemce tego koloru.  Do jego poświęcenia nie potrzeba szczególnej formuły i nie nakłada go kapłan.  Wystarczy, by był poświęcony przez kapłana i noszony przez osobę, o której nawrócenie lub uleczenie chodzi.  Można go nawet bez wiedzy danej osoby włożyć do łóżka lub wszyć do ubrania, w którym chodzi, lub włożyć do pokoju, w którym mieszka.  Co do modlitw wymagane jest jedynie odmawianie tej, która wypisana jest na szkaplerzu: „Serce Niepokalane Maryi, módl się za nami teraz i w godzinę śmierci naszej.”  O ile osoba, o której nawrócenie lub uzdrowienie chodzi nie wie o tym, że szkaplerz jej dano, modlitwę odmawia ta osoba, która zajmuje się tą sprawą.  Szkaplerz ten może być używane we Francji i wszędzie.  Obiecane szczególne łaski zależą od siły ufności i wiary dających lub noszących szkaplerz.  Oznaczają to promienie spływające z Niepokalanego Serca.”

Papież Pius IX

Zielony Szkaplerz Niepokalanego Serca Maryi był dwukrotnie zatwierdzany przez papieża Piusa IX.  O pierwszym z nich ks. Guarini, prokurator Zgromadzenia Misji przy Stolicy Apostolskiej, powiadamiał ks. Aladela w liście z 19 grudnia 1863: „Chwila wysłuchania waszej prośby o zatwierdzenie Zielonego Szkaplerza nadeszła.  Szkaplerz został potwierdzony, ale żądają formułki modlitwy.  Proszę mi ją przysłać jak najszybciej”.

O drugim zatwierdzeniu powiadamiał ks. Borgogno, następca ks. Guariniego, w listach z 3 kwietnia 1870 r. i 20 września 1876 r.: „Ojciec święty, wysłuchawszy mego sprawozdania o Zielonym Szkaplerzu, powiedział: Pokaż mi go.  Przypatrzywszy mu się pilnie, wyrzekł te słowa: „Ten szkaplerz jest bardzo piękny i pobudza do pobożności.  Ponieważ można rozdawać inne obrazki, nie widzę powodu, dla którego nie można by rozdawać i tego.  Napisz dobrym Siostrom, że je upoważniam do wykonywania i rozdawania tego szkaplerza.”

Ponieważ nie chodzi o ustanowienie nowego bractwa w Kościele, ani szkaplerz w ścisłym znaczeniu, lecz o prosty wizerunek na suknie, taka aprobata jest wystarczająca.  Znajomość Zielonego Szkaplerza i jego cudowne skutki ogarnęły powoli całą Francję i szerzyły się poza jej granicami.  Wierne zastosowanie się do wskazówek Niepokalanej i korzystanie ze szkaplerza okazały się bardzo skuteczne.  Do tej pory nie przestaje on dokonywać niezwykłych nawróceń i uzdrowień.

 

ks. Władysław Bomba CM