Troska o świętość trwa przez całe życie. Wincenty przyjął święcenia kapłańskie w 19. roku życia. W pierwszych latach starał się zapewnić sobie godne miejsce w społeczeństwie i godziwe warunki życia. Później poddał się działaniu Bożej łaski i troszczył się jedynie o Bożą chwałę i o dobro bliźnich, zwłaszcza najuboższych. Papież Jan Paweł II wspominając jego życie, mówił: Człowiek nie rodzi się świętym. Staje się nim przez postępowanie drogą trudnego nawracania się i systematycznego oczyszczania. Stawanie się świętym oznacza trudne zaangażowanie, które trwa całe życie.
Wincenty często powtarzał, że należy kochać Boga i że musi się to urzeczywistniać w trudzie rąk i w pocie czoła. Dodawał ponadto: Nasze serce musi należeć do Boga, nasza wola ma być Jego wolą i cały nasz czas musimy przeznaczać na Jego służbę. Miał jednak świadomość, że w każdym naszym działaniu inicjatywa należy do Boga i dlatego mawiał: Bóg jest miłością i jedyną drogą do Niego jest droga miłości. Ręki Bożej nie można do niczego przymuszać. Cytując zdanie św. Franciszka Salezego: Nie mógłbym iść do Boga, gdyby Bóg nie przyszedł do mnie, wyjaśniał: Serce prawdziwie zapalone miłością wie na czym polega miłość ku Bogu; wie, że nie mogłoby otwierać się na Boga, gdyby Bóg nie wychodził mu na spotkanie i nie pociągał go swoją łaską. W tej dziedzinie niczego nie można osiągnąć własnymi siłami ani ludzkimi zabiegami. Kiedy Bóg chce pociągnąć człowieka czyni to z łagodnością i czułością bez żadnego przymusu. Dobrze wiedział, że do świętości prowadzi długa droga i mówił: Doskonałości nie można osiągnąć natychmiast. Zdobywa się ją powoli, krok za krokiem. Wymaga to cierpliwości. Prowadzi do niej długa droga, którą pokonuje się małymi krokami.
Fundamentem świętości jest upodobnienie się do Chrystusa. Święty Wincenty mawiał: W trosce o własną doskonałość trzeba przyoblec się w Ducha Jezusa Chrystusa. Oznacza to, iż zamiast podejmować własne działania, należy pozwolić działać Duchowi Świętemu, który ma mieszkanie w sercach sprawiedliwych. Dlatego musicie poddać się Duchowi Naszego Pana. On sam naznaczy was swoją pieczęcią i wyciśnie w waszych duszach własny charakter. Odwołując się do nauki św. Pawła, mówił: Pamiętajcie, że żyjemy i umieramy w Jezusie Chrystusie i dlatego nasze życie musi być ukryte w Jezusie, aby On w pełni się w nas objawiał. Dlatego też trzeba upodabniać nasze życie do Jego życia, abyśmy jak On mogli umierać.
Upodobnienie się do Chrystusa wymaga pełnienia woli Boga. Bóg sprawił, że Wincenty przeżył bolesne doświadczenia niewoli i niesprawiedliwego oskarżenia o kradzież, a także uciążliwe pokusy przeciwko wierze. Później spełniał obowiązki jałmużnika królowej, był proboszczem w Clichy, kapelanem rodziny de Gondi i proboszczem w Châtillon-les-Dombes. We wszystkich tych sytuacjach spotykał ludzi ubogich oraz ich potrzeby duchowe i materialne. Na każdym etapie swojej drogi życiowej dostrzegał znaki czasu i starał się należycie je odczytywać. Przekonał się, że prawdziwa doskonałość nie polega na przeżywaniu ekstatycznych wizji, lecz postępowaniu we wszystkim zgodnie z wolą Bożą.
W liście do Ludwiki de Marillac pisał: Niewiele potrzeba, aby osiągnąć świętość. Wystarczy czynić wszystko zgodnie z wolą Boga. Sprawy Boże bowiem urzeczywistniają się same. Prawdziwa mądrość polega na postępowaniu krok w krok za Bożą opatrznością. Trzeba śpieszyć się powoli. W tych zdaniach Wincenty zawarł całe swoje doświadczenie życiowe i całą swoją znajomość prawdziwej duchowości.
Pełnienie woli Boga wymaga życia miłością. Przemiana Wincentego dokonała się w spotkaniu z ubogimi. To on stali się materialnego, które nie poruszałoby jego serca. Jego oddanie się ubogim dokonywało się w duchu wiary. Był przekonany, że są oni sakramentem Jezusa Chrystusa, że w ich życiu ujawnia się żywy Chrystus; służąc ubogim, służy się Chrystusowi. Dlatego uważał, że są oni panami i mistrzami dla wszystkich, którzy w ich osobach chcą służyć Chrystusowi.
Okazywanie miłości poprzez świadczenie miłosierdzia stawało podstawową zasadą życia Wincentego i tych, którzy poszli za nim. Mawiał: Miłość jest najwyższą zasadą i wszystkie reguły do niej się odnoszą. Ona jest „wielką panią” i trzeba czynić wszystko, czego ona wymaga. Jeżeli miłość Boga jest ogniem, to gorliwość w służbie ubogim jest jego płomieniem; jeżeli miłość Boga jest słońcem, to ta gorliwość jest jego promieniem. Jest ona tym, co jest najbardziej czystego w miłości Boga.
Doświadczenia 1617 r. ukazały Wincentemu w pełnym świetle ubóstwo duchowe i materialne ludzi, których spotykał. Były to w jego oczach dwa nierozdzielne aspekty ubóstwa. Dlatego nieustannie powtarzał: Należy zaradzać potrzebom ubogich zarówno co do ciała jak i co do ducha. Musimy to czynić sami i zachęcać do tego innych. Takie działania miały przywracać ubogim ich ludzką godność. Dlatego nie wystarczało pracować dla ubogich, lecz razem z nimi należało zabiegać o ich ludzką promocję. Miłosierdzia nie można ograniczać do udzielania jałmużny i świadczenia pomocy społecznej. Trzeba podejmować działania zmierzające do przemiany uwarunkowań społecznych, do stwarzania sytuacji, w których ubodzy potrafią zmienić swój nieszczęsny los. Służenie ubogim musi uwzględniać ich osobistą godność. Trzeba dostrzegać ich osobiste dramaty i poznawać problemy, jakie muszą rozwiązywać. Służenie przeto musi być kompetentne i musi dokonywać się z szacunkiem, cierpliwością i serdecznością.
Całe życie Wincentego i podejmowane przez niego inicjatywy na rzecz ubogich są świadectwem, że miłość musi być odkrywcza i nieskończona. Nie mogło być inaczej, wszak cała jego działalność była zwierciadłem, w którym odbijała się miłość Boga; miłość, której sam doświadczał na modlitwie. To pozwalało mu powtarzać: Dajcie mi człowieka modlitwy, a będzie zdolny do wszystkiego.
Podziwiamy w Wincentym człowieka kontemplacji i działania, organizacji i wyobraźni, autorytetu i pokory, człowieka na czasy dawne i dzisiejsze (Jan Paweł II). Był on człowiekiem, jak każdy z nas. Miał jednak, w przeciwieństwie do nas, odwagę działania, umiał dawać i dawać siebie. Był człowiekiem, który własną świętością zachęcał do świętości innych. Również dzisiaj jest wzorem dla każdego, kto podejmuje pracę dla ubogich i z ubogimi, kto chce zabiegać o prawdziwe wyzwolenie człowieka.
© „Dziedzictwo – Święci i Błogosławieni Rodziny Wincentyńskiej” Alberto Vernaschi CM, Tłumaczenie z języka włoskiego Ks. Władysław Bomba CM, Wydanie III (uzupełnione) – WITKM Kraków 2014 r.